reklama
kategoria: Kultura / Sztuka
1 październik 2024

Nie jesteśmy tylko dla publiczności

zdjęcie: Nie jesteśmy tylko dla publiczności / fot. PAP
fot. PAP
Chcemy, by w CSW ludzie mogli doświadczać czegoś, o czym nawet nie myśleli, że jest sztuką. Ale nie jesteśmy tylko dla publiczności. Równie ważnym partnerem jest dla nas środowisko artystyczne - powiedziała PAP Kamila Bondar, p.o. dyrektorki Centrum Sztuki Współczesnej - Zamek Ujazdowski.
REKLAMA

Polska Agencja Prasowa: Co zastała pani w Centrum Sztuki Współczesnej - Zamek Ujazdowski, przejmując obowiązki dyrektorki?

Kamila Bondar: Zastałam zespół podzielony i pełen różnych obaw. Mam wrażenie, że ciężko było tu ludziom pracować. Styl pracy, który tu obowiązywał, był nastawiony na indywidualne działania, często oderwane od celów instytucji. Brak było spójności, jasnych procedur, ale także współpracy. To traktuję teraz jako priorytet mojej krótkiej kadencji.

Drugą rzeczą, która mnie zaskoczyła, były jedynie szczątkowe plany programu jesiennego. Od razu stanęliśmy przed wyzwaniem, by go stworzyć. Ze starego programu nie odbywa się tylko jedna wystawa, którą miał realizować Piotr Bernatowicz. Inne wystawy poprzedniej dyrekcji, czyli jeszcze dwie edycje projektu Project Room - który pozwala młodym twórcom na zrealizowanie solowych, debiutanckich wystaw - zostaną pokazane. To wystawy Pawła Napierały i Ewy Czwartos. Kontynuujemy też świetny program MSK, czyli wystaw związanych z magazynem studyjnym kolekcji. W jego ramach odbędzie się wystawa Adama Garnka.

PAP: Czy jednym z pani celów jest zdjęcie z CSW etykiety instytucji dostosowującej się do polityki rządu?

K.B.: Na pewno. Poprzedni rząd używał kultury jako narzędzia sprawowania władzy. Program Piotra Bernatowicza był spójny z jego oczekiwaniami. Teraz nie widzę takiej roli Zamku wobec żadnej władzy. Pracują tu wciąż kuratorzy zatrudnieni przez poprzedniego dyrektora, pracują także kuratorzy, których rola była do tej pory zmarginalizowana. Nasz program nie wpisuje się w żadną linię polityczną.

Liczę na to, że publiczność, którą zyskał Zamek za czasów Piotra Bernatowicza, pozostanie z nami, ale też mam nadzieję, że wróci dawna publiczność. Będziemy walczyć o to, żeby Zamek znów był ważnym miejscem dla młodego pokolenia. Na początku XXI w., już nie mówię o latach 90., miał charakter formujący dla osób zainteresowanych sztuką - chcemy tę jego rolę przywrócić.

PAP: Mówiła pani, że zespół jest podzielony, brakuje współpracy. Jak chce to pani zmienić?

K.B.: Pierwszego dnia zrezygnowałam ze współpracy z zastępcami Piotra Bernatowicza i wybrałam na zastępczynie wieloletnie pracowniczki Zamku: Ikę Sienkiewicz-Nowacką i Mariannę Dobkowską. Poza tym zespół jest prawie w tym samym składzie. Dwie osoby zrezygnowały z pracy. Zakładam, że absolutnie nie z powodów politycznych. Zespół liczy ponad sto osób, więc myślę, że na tym poziomie taka rotacja o niczym nie świadczy.

Przyglądamy się kompetencjom, które mamy i których brakuje. Powołaliśmy wiele zespołów międzydziałowych, żeby skłonić ludzi do współpracy. W obszarach, które trzeba wzmocnić, organizujemy rekrutację wewnętrzną, aby pracownicy mieli szansę się przekwalifikować i przenieść tam, gdzie instytucja tego potrzebuje.

PAP: Czy przeprowadzono kontrole, które wyjaśniają ewentualne nadużycia poprzedniej dyrekcji?

K.B.: Tak. Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego przeprowadziło wewnętrzną kontrolę i wydało zalecenia pokontrolne. Wiele z nich dotyczy działań poprzedniej dyrekcji. Otrzymaliśmy dwa zalecenia dotyczące naszych wewnętrznych procedur, które trzeba usprawnić - musimy zaktualizować i zatwierdzić różne wewnętrzne regulaminy, które są podstawą funkcjonowania instytucji, w tym obszar wynajmu naszych przestrzeni, który nie funkcjonował do tej pory prawidłowo.

PAP: Czy są znane przykłady mobbingu w Zamku za czasów Piotra Bernatowicza?

K.B.: W CSW ZU działa komisja antymobbingowa. Wiem, że w minionych latach analizowała różne zdarzenia. Natomiast nie byłam w żaden sposób częścią tych spraw. Z punktu widzenia mojej obecności tutaj jest to przeszłość i będziemy się starać o to, żeby w Zamku nie dochodziło do mobbingu.

PAP: Przeprowadzili państwo audyt działań poprzedniej dyrekcji. Jakie są jego efekty?

K.B.: Mamy audyt prawny, dotyczący wszystkich dokumentów. Wykazał przede wszystkim pewien rodzaj niegospodarności i zaniedbań, wiele umów ma niekorzystne dla CSW zapisy, brakuje wielu niezbędnych i wymaganych prawem dokumentów i procedur. Brakowało też w ubiegłych latach inswestycji w infrastrukturę, a może bardziej rozsądnego ich rozplanowania. Mamy np. świetny, nowoczesny monitoring galerii, ale to narzędzie nie było w ogóle wykorzystywane jak należy. Tak jakby brakowało w ubiegłych latach gospodarza.

Teraz zajmujemy się uporządkowaniem rzeczy, które leżały odłogiem przez dłuższy czas - przede wszystkim tym, żeby wizyta u nas była jak najlepszym doświadczeniem oraz żeby nasze działania były spójne i spójnie komunikowane.

PAP: W opisie najnowszej wystawy piszą państwo, że CSW znajduje się w szczególnym momencie, gromadzi siły i energię do nowego otwarcia. Czym więc będzie "nowe otwarcie"?

K.B.: Przez ostatnie lata Zamek był omijany przez część publiczności, niektórzy artyści nie mieli do niego dostępu. Wizja poprzedniej dyrekcji nie budowała tożsamości Zamku, o jakiej myślimy jako zespół, ale też środowisko - czyli instytucji, która jest nastawiona na eksperyment, gdzie artyści mogą tworzyć, w której odbywa się proces twórczy, która ma interdyscyplinarny charakter. To są fundamenty naszej instytucji uformowanej w latach 90. Teraz mierzymy się z tą tożsamością i historią. Zastanawiamy się, co to powinno oznaczać dla Zamku.

Ma na to wpływ także powstanie wspaniałego Muzeum Sztuki Nowoczesnej. Bardzo się cieszymy, że Warszawa będzie miała takie miejsce. Jednocześnie skłania nas to do zastanowienia się, jaka jest teraz rola Zamku na mapie warszawskich instytucji, czym ma być ta instytucja w przyszłości. Samo środowisko artystów i artystek zgłasza się do nas z różnymi postulatami i refleksjami.

Pierwszym krokiem "nowego otwarcia" jest program, czyli wystawa prac wideo z kolekcji Zamku, które powstawały przy okazji różnych wystaw czasowych. To jest spojrzenie w przeszłość - najstarsza praca jest z 1973 roku, a najmłodsza z 2018. Organizujemy także nabór na formaty artystyczne możliwe do zrealizowania w krótkim czasie - pokazy, performansy, projekcje, wykłady, warsztaty, wszystko, z czym twórcy będą chcieli do nas przyjść.

Będziemy tej jesieni organizować również debaty, podczas których chcemy dać głos środowisku i posłuchać o jego potrzebach. Jest mi to bliskie działanie, w mojej poprzedniej pracy realizowaliśmy na dużą skalę program Artysta – Zawodowiec, który jest odpowiedzią na wiele bolączek, z którymi musi mierzyć się współczesna artystka i artysta. Wobec tego, że w Warszawie jest też Zachęta i Muzeum Sztuki Nowoczesnej, Zamek powinien być miejscem, gdzie na równi z publicznością podmiotem jest środowisko artystyczne. Nie jesteśmy tylko dla publiczności.

PAP: Czy wystawa prac wideo "Robienie nowych światów zamiast dać spokój" ma przypominać, czym było i może być CSW? Czy jest symbolicznym otwarciem nowego etapu w CSW?

K.B.: Zamek był jednym z pierwszych miejsc, w których medium, jakim jest kamera wideo, było pokazywane już w latach 90. Wówczas to było nowatorskie. Większość prac, które dziś można oglądać na tej wystawie, jest sprzed epoki Instagrama i TikToka. To moment do refleksji nad samym medium, ukłon w stronę historii. Nie było jeszcze takiej wystawy, na której byśmy się pochylili tylko nad pracami wideo z kolekcji Zamku.

PAP: Jaka jest obecnie główna misja CSW?

K.B.: Chcemy zapewnić publiczności doświadczanie czegoś, o czym nawet nie myśleli, że jest sztuką. I stworzyć możliwości nowych doświadczeń. Stawiamy na jakość. Ze środowiskiem artystycznym chcemy się dzielić naszymi zasobami: infrastrukturą, sprzętem, a także wsparciem kuratorskim. Jest wielu artystów, którzy przez ostatnie lata mieli ograniczone możliwości pracy, byli wykluczeni, jeżeli nie funkcjonowali w obiegu rynkowym. Rozmawiamy o tym dużo w ramach kolegium kuratorskiego - przywróciłam spotkania tego gremium, w skład którego wchodzą wszyscy pracownicy merytoryczni, a także pracownicy działu wydawnictw.

PAP: Czy można zatem powiedzieć, że waszą wizją tego, jak ma wyglądać instytucja, jak powinna działać, jest współpraca?

K.B.: Na pewno.

PAP: Co znajdzie się w programie artystycznym na czas pełnienia przez panią obowiązków dyrektorki?

K.B.: Oprócz wystawy wideo będzie Project Room, czyli wystawy debiutanckie oraz magazyn studyjny, czyli otwarty, profesjonalny magazyn sztuki, do którego zapraszamy zorganizowane grupy, aby mogły zobaczyć, w jaki sposób przechowywane są dzieła sztuki współczesnej i jak się o nie dba. Kuratorka Ewa Gorządek kilka razy w roku robi pokazy specjalne. W tym roku odbędzie się pokaz Adama Garnka, którego prace już znajdujące się w naszej kolekcji zderzają się z tym, czym twórca zajmuje się dzisiaj.

Natomiast to, co tak naprawdę utworzy nasz program, to 36 wydarzeń, które wybierzemy w ramach otwartego naboru "Otwieramy się". Jego wyniki pojawią się na początku października.

PAP: Wspomniała pani Muzeum Sztuki Nowoczesnej. W związku z jego otwarciem jak widzi pani rolę CSW w warszawskim i polskim pejzażu kulturalnym?

K.B.: W jakimś sensie to wspaniale dla CSW. Daje jeszcze większe pole, żeby otworzyć się bardziej na eksperyment i proces, żeby stworzyć miejsce, które pozwoli artystom i artystkom pracować w komfortowych i wspierających warunkach. Zaprosimy publiczność, aby była tego świadkiem. To jeden z możliwych kierunków rozwoju, który mocno by utrwalił tożsamość naszej instytucji. I byłoby to spójne z jej historyczną rolą.

PAP: Czy zamierza pani odbudować współprace międzynarodowe?

K.B.: Tak, to już się dzieje. W Zamku działa ośrodek rezydencyjny, jeden z pierwszych w Polsce. Jest miejscem wymiany, ale też pracy. Jego kuratorki mają ogromne doświadczenie w towarzyszeniu artystom w procesie twórczym.

Aktualnie gościmy grupę polskich twórców, którzy w ramach projektu "Wspólne Pole" eksplorują otoczenie Zamku Ujazdowskiego: parku i Skarpy Wiślanej. Wezmą oni również udział w finansowanym ze środków KPO "Zielonym Zespole", który pomyślany jest jako platforma dzielenia się wiedzą pomiędzy rezydentami, rezydentkami, ekspertami i ekspertkami oraz pracownikami U-jazdowskiego w zakresie botaniki, gleboznawstwa, ekologii.

Wróciła też współpraca z niemiecką rezydencją Akademie Schloss Solitude oraz szwajcarską fundacją Pro Helvetia. Mamy sygnały z Holandii o chęci współpracy. Planujemy, korzystając z tego nowego otwarcia, całą serię partnerstw, które zapewnią polskim artystom i artystkom miejsca w najbardziej prestiżowych rezydencjach na świecie. One są zwykle wynikiem bilateralnych umów międzyinstytucjonalnych, trudno się na nie dostać z otwartej puli, więc trzymam kciuki, żeby się udało. Dla artystek i artystów jest to bardzo ważne, tego brakowało przez ostatnie lata.

PAP: Jeszcze w tym roku ma się odbyć konkurs na dyrektora lub dyrektorkę CSW ZU. Będzie pani w nim startować?

K.B.: Z tą decyzją poczekam na ogłoszenie konkursu. (PAP)

Rozmawiała: Zuzanna Piwek

zzp/ aszw/ miś/ amac/

PRZECZYTAJ JESZCZE
Materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Serwisów Informacyjnych PAP, będących bazami danych, których producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez [nazwa administratora portalu] na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek ich wykorzystywanie przez użytkowników portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione. PAP S.A. zastrzega, iż dalsze rozpowszechnianie materiałów, o których mowa w art. 25 ust. 1 pkt. b) ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, jest zabronione.
pogoda Hel
7.6°C
wschód słońca: 07:12
zachód słońca: 15:46
reklama

Kalendarz Wydarzeń / Koncertów / Imprez w Helu